Zarówno w psychologicznej, jak i lekarskiej praktyce klinicznej, a nawet w sytuacjach prywatnych zdarza się często, że pacjent, członek rodziny pacjenta lub inna osoba wyraża obawy o stan własnego zdrowia psychicznego. Ludzie martwią się czasem stanem swoich władz umysłowych, obserwując u siebie niepokojące i dziwne w ich mniemaniu objawy. W rzeczywistości należy pamiętać zwłaszcza o tym, że krytycyzm chorobowy i niepokój o własne zdrowie niezwykle rzadko występują u osób rzeczywiście zaburzonych psychicznie.
Ujmując rzecz kolokwialnie: sam fakt, że dana osoba martwi się swoim stanem psychicznym wskazuje, że najprawdopodobniej nie dzieje się z jej psychiką nic szczególnie groźnego - będzie o tym mowa m.in. w rozdziale dotyczącym zaburzeń psychotycznych. Niemniej jednak nie należy lekceważyć drobnych, niepokojących stanów pogorszenia funkcjonowania psychologicznego, zwłaszcza jeżeli nie ustępują przez dłuższy czas lub gdy w sposób istotny utrudniają radzenie sobie w codziennych sytuacjach życiowych. Zazwyczaj bywa tak, że chory trafia do specjalisty za namową, pod naciskiem lub wręcz pod przymusem ze strony najbliższych, bywają jednak i tacy pacjenci, którzy sami zgłaszają się do lekarza psychiatry czy psychologa, dotyczy to jednak raczej zaburzeń emocjonalnych "lżejszego kalibru".
W tym artykule zostaną szczegółowo opisane przypadki drobnych i niegroźnych, a jednocześnie często niepokojących dla przeżywającej je osoby zaburzeń w zakresie funkcjonowania psychologicznego. Podane przykłady wydadzą się zapewne znajome i bliskie wszystkim Czytelnikom. Wynika to z faktu, że nie ma na świecie osoby całkowicie wolnej od problemów natury psychicznej czy emocjonalnej, podobnie jak - z drugiej strony - nie istnieje człowiek całkowicie i do reszty zaburzony psychicznie, osoba, w której kondycji mentalnej nie istniałyby obszary względnie dobrego przystosowania i funkcjonowania.
W szerszej perspektywie pojawia się w tym momencie odwieczny dylemat "jeszcze zdrowie czy już choroba?", czyli pytanie o granicę pomiędzy zdrowiem a chorobą psychiczną. Tak naprawdę dylemat ten bywa często nie do rozwiązania - na nieskończonym kontinuum procesów i zjawisk psychicznych, uczuciowych i duchowych istnieje bowiem taka rozmaitość najróżniejszych przypadków i możliwości, że niejednokrotnie nie jesteśmy w stanie z całą pewnością stwierdzić, czy mamy do czynienia ze stanem prawidłowym czy patologicznym. Granica pomiędzy zdrowiem a zaburzeniami psychicznymi jest bowiem zawsze płynna i nieostra. Warto także podkreślić, że to, co w danym kraju czy kręgu kulturowym, a nawet środowisku uznawane jest za nieprawidłowe czy chorobliwe, niekoniecznie musi takie być w innej kulturze i odwrotnie. Jako przykład podać można chociażby gotowość czy skłonność do dokonywania samookaleczeń - w kulturze europejskiej takie tendencje uważane są za objaw poważnych zaburzeń emocjonalnych, istnieją jednak narody, w których rozmaite akty autoagresji są elementem zaawansowanych praktyk religijnych i duchowych o głębokim znaczeniu i sensie i jako takie są zjawiskiem nie tylko normalnym, ale i pożądanym.
Stąd, ani na gruncie psychologii, ani medycyny do dziś nie zostało stworzone żadne precyzyjne narzędzie pomiarowe, które w przypadkach spornych i niepewnych, a o takich tu mowa, pozwalałoby udzielić jasnej i jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o to, czy w przypadku konkretnej osoby badanej drobne nieprawidłowości są już stanem chorobowym i wymagają interwencji specjalistycznej, czy też mamy do czynienia z chwilowym i przemijającym obniżeniem sprawności umysłowej.
W psychologicznej diagnostyce klinicznej specjaliści posługują się zazwyczaj mniej lub bardziej zaawansowanymi i skomplikowanymi metodami testowymi, pozwalającymi na, ściślejszą niż wywiad i obserwacja, ocenę ewentualnych dysfunkcji w zakresie funkcjonowania psychologicznego. Rola tych narzędzi jest jednak raczej pomocnicza - pozwalają one na skrócenie i uproszczenie psychologicznego procesu diagnostycznego oraz na uzyskanie usystematyzowanych i konkretnych danych na temat konstrukcji osobowościowej i kondycji mentalnej badanego pacjenta. Nie należy bowiem zapominać, że ludzka natura i konstrukcja psychiczna są zagadnieniami zbyt skomplikowanymi, zmiennymi i wieloaspektowymi, by można było je badać i opisywać w kategoriach bezwzględnych i jednoznacznych.
Tak wśród pacjentów, jak i wśród uczestników badań, a nawet wśród specjalistów innych niż psychologia dyscyplin naukowych powszechne jest natomiast oczekiwanie, że wynik psychologicznego badania kwestionariuszowego, zazwyczaj przedstawiony w formie efektownego wykresu (nazywanego psycho- lub profilogramem), pozwoli udzielić precyzyjnej odpowiedzi na pytanie o wszelkie psychologiczne cechy i obszary ewentualnych zaburzeń zainteresowanego. Również wielu diagnostom towarzyszy przesadna ufność i wiara w nieomylność psychologicznych narzędzi pomiarowych. Tymczasem podkreślić należy, że narzędzia te są niezwykle podatne na najrozmaitsze przekłamania i zafałszowania, zaś otrzymany w wyniku badania rezultat należy traktować wyjątkowo ostrożnie i w ramach podejmowanej interpretacji łączyć otrzymany wynik z wiedzą pochodzącą ze wszelkich innych dostępnych źródeł informacji, takich jak wywiad, obserwacja, rozmowa z najbliższymi osobami pacjenta i inne. Tylko przyjęcie odpowiednio szerokiej i popartej rzetelną teoretyczną i praktyczną wiedzą o ludzkiej naturze (a zwłaszcza o zaburzeniach psychicznych) perspektywy badawczej daje szansę uzyskania możliwie jasnego i użytecznego obrazu sytuacji.
Wracając do drobnych nieprawidłowości psychologicznych u ludzi zdrowych, należy przede wszystkim jeszcze raz podkreślić, że nie istnieją jednostki całkowicie wolne od problemów natury psychicznej czy duchowej. Z drugiej strony doświadczenie codzienne uczy, że niektóre osoby radzą sobie w życiu znacznie lepiej niż inne. Zdarzają się nawet ludzie sprawiający wrażenie psychologicznie doskonałych - są to osoby dojrzałe, dobrze przystosowane, o jednolitej i zintegrowanej strukturze osobowości i wypracowanych skutecznych psychologicznych mechanizmach radzenia sobie z przeciwnościami losu.
Szczegółowy opis cech dobrego przystosowania psychologicznego zawarłem w rozdziale dotyczącym podstawowych zasad higieny psychicznej. W tym miejscu zapewnię tylko, że również takie osoby miewają momenty gorszego samopoczucia, załamania odporności emocjonalnej czy poczucia zupełnej bezradności w obliczu trudnej sytuacji życiowej. Problem nie polega więc na tym, co zrobić, żeby nie mieć problemów natury psychologicznej - taka sytuacja jest niemożliwa, a z pewnych względów nawet niepożądana - lecz na tym, jak skutecznie radzić sobie w sytuacjach zagrożenia zdrowia i równowagi psychicznej. Podsumowując, należy powiedzieć, że najbardziej użyteczną i praktyczną kategorią oceny własnej kondycji psychicznej jest kategoria jakości radzenia sobie w różnych sytuacjach życia codziennego - problem zaczyna być niepokojący wówczas, kiedy w znacznym stopniu utrudnia lub uniemożliwia codzienne funkcjonowanie.
Niemniej ważna jest odpowiedź na pytanie, czy obserwowane zaburzenia powodują cierpienie i dyskomfort osoby je przeżywającej lub kogoś z otoczenia. Jeżeli pokonanie problemu lub przetrwanie trudnego okresu wykracza poza zdolności adaptacyjne danej osoby, nieuchronnie dochodzi do zaburzenia stanu psychicznej homeostazy (równowagi) organizmu. To z kolei pociąga za sobą mniej lub bardziej poważne załamanie się ludzkich możliwości przystosowania i wówczas konieczna staje się interwencja psychologiczna i/lub medyczna. Warto dodać, że gotowość do zwrócenia się o wsparcie i korzystania z pomocy specjalistycznej też jest pewnym wskaźnikiem dojrzałości i zaradności życiowej - osoba zagrożona ma pełne prawo i obowiązek szukać rozwiązania swoich trudności, wykorzystując wszelkie dostępne zasoby i środki. Niestety - w społeczeństwach cywilizowanych do dzisiaj pokutuje czasem przekonanie, że człowiek zwracający się o pomoc do psychologa, czy - nie daj Boże! - psychiatry, jest osobą słabą, nieradzącą sobie, która w pewien sposób zawiodła.
Przekonanie to powoli, ale skutecznie zmienia się zresztą, podobnie jak zmienia się epidemiologia zaburzeń psychicznych i emocjonalnych. Problemy natury psychologicznej w cywilizowanym świecie stają się coraz bardziej powszechne, coraz częściej też ludzie sięgają po pomoc specjalistyczną. Na przestrzeni dziejów ludzkiego gatunku nieodłączne problemy i bolączki życia codziennego zawsze skłaniały ludzi do szukania rady czy wsparcia u osób w tym wyspecjalizowanych, niezależnie od tego, czy był to szaman plemienny, ksiądz, lekarz czy psycholog. W razie jednak, gdy człowiek radzi sobie w życiu codziennym świetnie, a pomimo tego jest zaniepokojony stanem swoich władz umysłowych, warto poznać podstawowy zestaw powszechnych i popularnych, drobnych dysfunkcji psychologicznych niebędących wskazaniem do poszukiwania wsparcia specjalistycznego. W dalszej części artykułu zawarto opis i zwięzłą analizę takich stanów.
Nieco anegdotycznie można powiedzieć, że pacjent skarżący się lekarzowi: "Panie doktorze, mam dziwne halucynacje" zdradza jednocześnie, że tak naprawdę nie doświadcza omamów. Do najpowszechniej występujących złudzeń należą bez wątpienia złudzenia wzrokowe. Liczne rodzaje najpowszechniejszych "przywidzeń" znane są najprawdopodobniej każdemu z życia codziennego. Wystarczy podać przykład złudzenia kałuży wodnej na suchej drodze, częstego zwłaszcza w słoneczną pogodę -z pewnej odległości wydaje się nam, że na drodze znajduje się kałuża, w której odbijają się nawet jak w lustrze pobliskie przedmioty. Im bliżej owej "kałuży", tym wyraźniej widać, że droga jest sucha i czysta. Wrażenie to spowodowane jest szczególnym zjawiskiem optycznym i jest doskonałym przykładem złudzenia wzrokowego, wobec którego wszyscy jesteśmy zazwyczaj krytyczni.
Inną kategorią niezwykłych zjawisk wzrokowych są tzw. powidoki. Jako przykład można podać wrażenie optyczne powstające bezpośrednio po spojrzeniu wprost na świecącą żarówkę - długo potem w polu widzenia utrzymuje się jasny i wyraźny obraz żarzącego się łuczywa. Zjawisko to jest najprawdopodobniej spowodowane pewną bezwładnością procesów nerwowych - silne pobudzenie wzrokowych narządów zmysłowych utrzymuje się przez jakiś czas po ustaniu bezpośredniej stymulacji bodźcowej. Szczególnym przykładem powidoku jest wrażenie przemieszczania się nieruchomego otoczenia, jeśli obserwator siedzi w pojeździe, który zatrzymał się po długim czasie ruchu. Można tego doświadczyć zwłaszcza w pociągu - jeżeli pasażer przez dłuższy czas obserwował otoczenie za oknem, po zatrzymaniu się pociągu na stacji odnosi wrażenie, że ziemia i inne widoczne elementy krajobrazu przemieszczają się w kierunku przeciwnym do tego, w którym poruszał się pociąg.
Innych przykładów złudzeń wzrokowych można by podać wiele. Złudzenia, jakich doświadczamy w życiu codziennym, dotyczą też innych zmysłów. Niewątpliwie każdemu z nas zdarza się słyszeć dziwne dźwięki, melodię lub odgłosy przypominające rozmowę, gdy w najbliższym otoczeniu nie ma źródeł mogących generować bodźce tego rodzaju. Mówimy wówczas, że "coś nam się przesłyszało". Podobnie jak złudzenia wzrokowe, zjawiska takie są normalnym stanem rzeczy i nie powinny nikogo niepokoić. To samo można powiedzieć o drobnych wrażeniach dotykowych, węchowych czy smakowych. Należy pamiętać, że każdy z nas ma w układzie nerwowym nieskończoną niemal liczbę zakodowanych informacji, na przykład na temat smaku i zapachu potraw czy substancji chemicznych, i że wrażenie tak naprawdę nigdy nie powstaje w ustach, w nosie czy na skórze, ale zawsze w odbiorczych i kojarzeniowych obszarach ośrodkowego układu nerwowego. Stąd, nietrudno wyobrazić sobie sytuację, w której pewne okolice kory mózgowej z różnych przyczyn generują spontaniczną aktywność elektryczną - wrażenie powstaje wówczas zupełnie niezależnie od cech obiektywnej, otaczającej nas w tym momencie rzeczywistości zmysłowej.
Z tematem tym łączy się także zjawisko synestezji, czyli przenikania się zmysłów - wystarczy zwrócić uwagę na przypadki, kiedy widząc zdjęcie znanej potrawy przez ułamek sekundy czujemy jej zapach, a nawet smak. Jest to doskonały przykład wpływu bodźców wzrokowych na wrażenia smakowe i zapachowe. Wrażenie zapachu i smaku powstaje tu zupełnie bez udziału substancji chemicznych, które w normalnej sytuacji uzasadniałyby przeżywane odczucia zmysłowe.
Inny znajomy, ceniony psycholog akademicki, opowiadał kiedyś o złudzeniach czy nawet halucynacjach, jakich doznawał po kilku dniach samotności w nieco monotonnym krajobrazowo środowisku górskim. Spragniony ludzkiej bliskości i towarzystwa nie mógł oprzeć się ciągle powracającemu złudzeniu, że w pobliżu słychać wesołe rozmowy wędrujących turystów, co niezmiennie okazywało się niezgodne z prawdą.
Efekt ten dotyczy zresztą nie tylko zmysłu wzroku - podobnym zniekształceniom może ulegać materiał słuchowy i pewnie w określonych warunkach także związany z innymi zmysłami. W przypadku słuchu przykładem może być sytuacja, w której dana osoba pragnie usłyszeć ulubiony, dawno niesłyszany utwór muzyczny. Zdarza się czasem, że słuchając źle dostrojonego lub znacznie oddalonego radia, każdą nadawaną piosenkę z początku uznaje za tę, na którą czeka - jej system poznawczy zniekształca więc docierające dźwięki zgodnie z odczuwaną w danym momencie potrzebą. Podsumowując, należy wyraźnie podkreślić, że wszelkie opisane zjawiska, mimo iż niecodzienne, a nawet nieco dziwne, pozostają zazwyczaj w granicach psychologicznej normy, jeżeli tylko towarzyszy im krytyczny osąd, a przeżywająca je osoba traktuje je z niezbędnym dystansem i zdaje sobie sprawę z ich nierealności.
Warto wspomnieć, że złudzenia mogą dotyczyć nie tylko zewnętrznego materiału zmysłowego. Układ nerwowy odbiera i przetwarza także informacje zmysłowe pochodzące z wnętrza ciała (zmysł propriocepcji, zmysł kinestezji, równowagi) - dzięki temu wiemy na bieżąco, co dzieje się w naszym organizmie, jak położone są względem siebie poszczególne jego części itd. Należy pamiętać, że zaburzenia w odbiorze informacji dotyczących własnego ciała mogą być istotnym sygnałem zaburzeń psychicznych, zwłaszcza, jeśli dana osoba nabiera przekonania o radykalnych zmianach w obrębie narządów wewnętrznych, o zmianie ich liczby, jakości itd. Dla przykładu: w schizofrenii zdarzają sięobjawy cenestopatyczne pacjentowi wydaje się, że brakuje mu jakichś organów lub że organy istniejące zmieniły swój kształt, liczbę, stan skupienia, sprawność funkcjonowania. W odróżnieniu od wcześniej opisanych, popularnych złudzeń zmysłowych, objawy takie zawsze wymagają bezwzględnej konsultacji lekarskiej.
Jeżeli do stanów przeciążenia dochodzi zbyt często, w układzie nerwowym spadają możliwości przetwarzania dostarczanej stymulacji - układ nerwowy jak każdy układ biologiczny ma prawo się zmęczyć. W związku z faktem, że w dzisiejszym cywilizowanym (czy może raczej zwariowanym) świecie wszyscy rzadziej lub częściej bywamy narażeni na nadmiar stymulacji bodźcowej (i to w zakresie każdego ze zmysłów), nie należy dziwić się okresom zmęczenia w postaci pogorszonej sprawności systemu poznawczego.
Owa niemoc poznawcza zazwyczaj następuje i jest najwyraźniej odczuwalna w zakresie takich funkcji, jak uwaga lub pamięć dowolna. Wynika to w prosty sposób z faktu, że właśnie te procesy umysłowe są najczęściej i najpowszechniej wykorzystywane w życiu codziennym. W chwilach zmęczenia i przeciążenia zauważamy więc obniżenie zdolności koncentracji uwagi - uwaga jest bardziej podatna na rozproszenie (dystrakcję), a więc trudno jest nam skupić się na ważnych problemach, spadają możliwości przetwarzania danych i wydajność filtru informacji. W skrajnych przypadkach wyczerpania umysłowego dochodzi nawet do stanów tak niepokojących, że wywołują racjonalne i wynikające z instynktu samozachowawczego obawy o własne zdrowie psychiczne. Zgodnie z zasadami higieny psychicznej w miarę możliwości nie należy do tak ekstremalnych sytuacji dopuszczać zbyt często. Postulat ten jest, rzecz jasna, trudny do spełnienia. W opisanych warunkach zaburzony jest nierzadko również proces poprawnego zapamiętywania informacji - stan ten wynika wprost ze wspomnianych nerwowych mechanizmów obronnych, bowiem system poznawczy w sposób naturalny chroni się przed dalszym niebezpiecznym przeciążeniem bodźcowym.
Pacjenci lub osoby zgłaszające się na konsultację psychologiczną niezwykle często zwracają się do specjalisty z pytaniem o to, w jaki sposób można poprawić poziom funkcjonowania pamięci dowolnej, ponieważ wydaje im się, że ich własne codzienne problemy z zapamiętywaniem zakrawają już na patologię. W rzeczywistości należy zdawać sobie sprawę, że wymaganiom dzisiejszej codzienności coraz trudniej sprostać i nie wynika to z naszej obniżonej sprawności intelektualnej czy z braku umiejętności radzenia sobie, lecz z warunków, w jakich obecnie żyjemy. Porównywanie się z przodkami: "Ech, panie doktorze, mój dziadek w wieku lat osiemdziesięciu miał lepszą pamięć niż ja przed czterdziestką" jest więc porównaniem w dużej mierze niepoprawnym, ponieważ gdyby dziadek żył w warunkach dzisiejszych, miałby zapewne "dużo słabszą pamięć".
W takich sytuacjach polecam skuteczny i prosty zwyczaj notowania wszelkich istotnych informacji, co do których istnieje uzasadniona obawa, że w natłoku spraw mogą zostać zapomniane. Coraz powszechniejsze problemy z funkcjonowaniem intelektualnym są zresztą zjawiskiem bardzo złożonym i wielowarstwowym, ponieważ na ogólną kondycję poznawczą ma wpływ ogromna liczba powiązanych wzajemnymi zależnościami czynników (ogólny stan zdrowia, dieta, warunki życiowe, wyjściowy poziom inteligencji i określony trening mentalny lub jego brak itp.). Szerzej problem ten zostanie podjęty i opisany w rozdziale dotyczącym codziennej higieny psychicznej.
Warto podkreślić, że subiektywne poczucie szczęścia jest tak naprawdę bardziej dyspozycją osobowościową niż funkcją rzeczywistej sytuacji życiowej. Innymi słowy ? bywają osoby szczęśliwe pomimo trudnych, nieraz wręcz beznadziejnych warunków egzystencji i odwrotnie ? ludzie mający, zdawałoby się, wszelkie dane do bezgranicznej szczęśliwości, a wiecznie skwaszeni i nieszczęśliwi.
Wahania nastroju w pewnym zakresie klinicznego kontinuum depresja-mania (patrz rozdział Zaburzenia afektywne) należą do normalnych zjawisk w życiu każdego człowieka. Stany takie mogą mieć najróżniejsze przyczyny. Do najpowszechniejszych należą tak zwane reaktywne (a więc w reakcji na konkretne zdarzenie, stan rzeczy) zaburzenia nastroju. Są to okresy przygnębienia lub przeciwnie - radości, pojawiające się w odpowiedzi na określone zmiany w otoczeniu i jako takie, jeżeli adekwatne do sytuacji, są zapewne najzupełniej zrozumiałe i nie wymagają dodatkowych wyjaśnień. Sprawa komplikuje się, kiedy dochodzi do zmian nastroju bez żadnych uchwytnych i wyraźnych przyczyn. Zwykle bywa zresztą tak, że przyczyny są możliwe do ustalenia w drodze nieco bardziej wnikliwej analizy i nie jest do tego potrzebna interwencja czy pomoc specjalisty. Do najpowszechniejszych źródeł takich wahań należą niewątpliwie: przemęczenie, choroby somatyczne (cielesne), często jeszcze niezdiagnozowane, drobne nieprawidłowości neurohormonalne (np. zmiany nastroju u kobiet przed menstruacją czy w czasie jej trwania), stany po nadużyciu środków psychoaktywnych, reakcja na niesprzyjające warunki biometeorologiczne czy zmianę pory roku, nieuświadomione i nierozwiązane problemy psychologiczne, wegetatywne zmiany czynnościowe w obrębie autonomicznego ukła du nerwowego i wiele innych.
Nie należy wpadać w panikę, dopóki nastrój nie wykracza dramatycznie poza ramy zwykłego, codziennego funkcjonowania. Wśród pacjentów nietrudno zauważyć tendencję do natychmiastowego stawiania samemu sobie diagnozy "depresji", kiedy tylko nastrój podejrzanie długo jest obniżony. W rzeczywistości depresja jako taka jest poważnym stanem patologicznym, jest chorobą wymagającą szybkiej i zdecydowanej interwencji medycznej. Nastrój człowieka chorującego na depresję jest permanentnie i dramatycznie obniżony - spada niepomiernie poziom zwykłej aktywności, zanika radość życia i umiejętność cieszenia się czymkolwiek, zamiera napęd życiowy i motywacja, pojawiają się często myśli i tendencje, a nawet próby samobójcze. Stan taki jest stanem przewlekłym i niejednokrotnie trudnym do opanowania, nawet pomimo leczenia z zastosowaniem najnowszych zdobyczy psychofarmakologii (temat opisany szczegółowo w rozdziale dotyczącym zaburzeń afektywnych). Należy więc pamiętać, że od zwykłego smutku i przygnębienia do rozpoznania depresji jest zazwyczaj daleko.
Do kategorii objawów nerwicowych należą również tak zwane natręctwa. Z natręctwami mamy do czynienia wtedy, gdy danej osobie towarzyszą uporczywe, trudne do odpędzenia myśli zazwyczaj dotyczące jakiegoś pojedynczego tematu. Dla przykładu: stale martwimy się, czy wychodząc z domu zamknęliśmy drzwi, wyłączyliśmy żelazko, zakręciliśmy gaz itd. Obawy te nie ustępują pomimo nawet wielokrotnego sprawdzenia stanu faktycznego. Do kategorii natręctw zaliczamy również odczuwany przymus bezsensownego liczenia jakichś przedmiotów, na przykład mijanych drzew przy drodze, czy też przymus wykonywania lub powstrzymywania się od jakichś bezsensownych czynności, na przykład unikanie deptania po przerwach między płytami chodnika (czynności przymusowe to właściwie tzw.kompulsje - o tym szczegółowo w rozdziale dotyczącym nerwic). Częstym natręctwem jest zjawisko nucenia w kółko jakiejś znanej melodii, powracania w myślach do jakiegoś pojęcia czy pojedynczego słowa. Objawy te mają często to do siebie, że im bardziej zdecydowanie staramy się ich pozbyć, tym bardziej natrętnie do nas wracają.
Natręctwa o delikatnym i nieszkodliwym nasileniu zdarzają się czasem każdemu z nas. W swej poważniejszej, klinicznej formie są elementem nerwicy obsesyjno-kompulsywnej (nerwicy natręctw, anankastycznej) i wówczas wymagają leczenia specjalistycznego.
Dalej wymieniono najczęściej spotykane u ludzi zdrowych objawy podobne do psychotycznych.
U osoby zdrowej występować mogą naprzemiennie dwie przeciwstawne emocje w stosunku do jednego obiektu i jest ona w stanie tolerować tę sytuację bez większej szkody dla osobowości i samopoczucia. U osoby chorej psychicznie mamy tymczasem do czynienia z jedną emocją o dwóch przeciwstawnych znakach. Bez wątpienia osobie niezaburzonej psychicznie ciężko jest intuicyjnie tę różnicę pojąć.
Pomimo iż ambiwalencja uznawana jest zazwyczaj za jeden z podstawowych objawów schizofrenii, w praktyce klinicznej nietrudno zauważyć, że mniej nasilone tendencje do przeżywania przeciwstawnych emocji są bardzo wyraźnie obecne w zaburzeniach nerwicowych.
Dostał dziś cztery urzędowe pisma - jedno wzywające do natychmiastowej zapłaty podatku od gruntów, których nie posiada, drugie zawiadamiające o wygaśnięciu ubezpieczenia na życie i trzecie - informujące o poczynionym przez jego małżonkę, z którą się właśnie rozwodzi, gigantycznym zadłużeniu w ramach jego osobistego konta w banku, do którego, z miłości, umożliwił żonie pełny dostęp. Z czwartego wynika, że od czternastu lat jest ojcem mieszkających pod Swarzędzem trojaczków, zaś ich matka domaga się natychmiastowego uregulowania zaległych alimentów. Chwilę potem pan Damazy ze zdumieniem dostrzega, że stracił ostatnio sporo włosów, przybyło mu zmarszczek, czego w nawale obowiązków dotychczas nie zauważył, i że nie grzeszy już tak olśniewającą jak kiedyś urodą. Tuż przed jego wyjściem z domu pękła rura nad umywalką, kiedy zaś zakręcił główny zawór wody, potknął się i wylądował w sporej kałuży rozlanego na podłodze oleju spożywczego. Klucz w zamku zaciął się dzisiaj wyjątkowo złośliwie, zaś na parterze pękła panu Damazemu sznurówka w prawym bucie.
Pan Damazy - na co dzień oaza spokoju - z niecenzuralnym okrzykiem, określającym bardzo wulgarnie kobietę lekkich obyczajów z dodaniem słowa "matka" w staropolskiej formie, kopie z rozmachem w stojący na klatce blaszany śmietnik. Świadek tego zdarzenia - pani Eulalia, dozorczyni myśli sobie: "Cóż za beznadziejny przypadek agresora i bandyty. Nic dobrego już z niego nie będzie". Pani Eulalia nie wie, że pęknięte sznurowadło było tylko kroplą, która przepełniła czarę goryczy. Ponieważ pan Damazy mieszka w tym bloku od niedawna, dozorczyni nie zna go jeszcze osobiście. W jej oczach pan Damazy jest być może niebezpiecznym psychopatą, zdegenerowanym alkoholikiem i narkomanem, kto wie, może nawet jest chory psychicznie. Pan Damazy natomiast do końca dnia będzie żałował, że wbrew samemu sobie dał się ponieść emocjom i zachował się tak niestosownie w obecności zauważonej poniewczasie damy. Kilka dni potem, po powrocie do domu, zajrzy do dozorczyni z bukietem kwiatów i butelką dobrego wina. W trakcie wspólnego wieczoru pani Eulalia, po kilku lampkach, dowie się o bieżących szczegółach prywatnego życia nowego lokatora i ze zdumieniem odkryje, że nie tylko nie jest on agresywny ani chory psychicznie, ale jest przemiłym, czarującym i elokwentnym, zasługującym na wszelkie wsparcie i współczucie dżentelmenem.
Każdemu z nas zdarza się stracić kontrolę nad swoim zachowaniem i nie musi to świadczyć o zaburzeniach psychicznych, zwłaszcza w sytuacji, kiedy podlegamy długotrwałemu napięciu, jesteśmy przemęczeni i wyczerpani lub kiedy spada na nas nagle zbyt wiele przekraczających nasze możliwości adaptacyjne problemów.
Artykuł stanowi fragment z książki Autora pt. "Zaburzenia psychiczne i emocjonalne. Przewodnik popularnonaukowy". Opublikowano za zgodą Wydawcy.
Zródło:
LEKARZ PSYCHIATRA : TEL. 607 812 192, 505 236 261
Ceryfikat ISO 1136/06/2013/J/C na okres 2013-2015
Leczenie uzależnień, DDA w ramach współpracy ze
STOWARZYSZENIEM STRATEGIA tel. 609 171 715